Jestem dyniowy potwór!Dziś, w nocy z 31 października na 1 listopada, przypadają obchody święta Halloween. Jak zwykle w Polsce bywa, jest to kolejna okazja do prowadzenia zażartych sporów. W mediach głównie pojawiają się krytyczne informacje, które przedstawiają Halloween już nie tylko jako bezwartościowy przykład amerykanizacji życia, ale jako niebezpieczne święto czcicieli Szatana…

W rzeczywistości warto spojrzeć na sprawę z trochę szerszej perspektywy. Na terenie całej Europy, na długo nim pojawiło się chrześcijaństwo, właśnie w nocy z 31 października na 1 listopada, uważanej wtedy za symboliczny koniec lata i roku, czczono pamięć zmarłych. U celtów zwyczaje te nazywane był świętem Shamain, u prasłowian natomiast obrzędy te nazywano Dziadami. Tak, to te same Dziady, które opisał między innymi Mickiewicz. Dopiero kościół katolicki zniszczył te tradycje, między innymi w tym celu przenosząc swoje święto zmarłych – pierwotnie obchodzone w kwietniu – na pierwszy dzień listopada. Obrzędy te przetrwały jednak w krajach anglosaskich, które nigdy nie uległy silnym wpływom kościoła katolickiego. W wieku XIX wraz z irlandzkimi emigrantami, zawędrowały do Ameryki, gdzie odrodziły się pod nazwą Halloween. W krótkim czasie stały się jednym z największych świąt, będąc wręcz ikoną popkultury.

Amerykańska kultura – może nie za bardzo ambitna, za to przyjemna i łatwa w odbiorze, ma znaczące wpływy na całym świecie. W dobie powszechnej globalizacji, nie ma czemu dziwić się, że popularne zwyczaje podchwytywane są przez młodzież i przenoszone na nasze rodzime podwórko. Nie ma przecież nic w tym złego. Tym bardziej, że wszystkie nasze święta są albo poważne, albo smutne. Patrząc z perspektywy czasu, gdy byłem małym dzieckiem – jedyny powód, dla którego czekałem na Boże Narodzenie, były prezenty pod choinką. Za czasów pacholęcych bowiem nie gustowałem ani w bożonarodzeniowym potrawach, ani też nie ceniłem spotkań z rodzinnych, nie wspominając już o konieczności śpiewania kolęd. Z biegiem czasu, człowiek na wiele rzeczy zaczyna patrzeć inaczej. Nie da się jednak ukryć, że żadne ze świąt kościelnych nie jest w stanie zainteresować dziecka – dlatego zapewne wymyślono prezenty, jednakże taka forma przekupstwa to już zupełnie inna sprawa:) Z drugiej strony, Halloween to święto jakby stworzone dla dzieci – wieczór duchów, zabawne przebrania, zabawy, uganianie się za słodyczami, czy robienie psikusów. To jest to, o czym każdy mały urwis marzy. Patrząc na to z takiej strony, coraz to ostrzejsze, wręcz rozpaczliwe ataki środowisk związanych z kościołem, przestają dziwić.

Osobiście nie zamierzam tym wszystkim za bardzo przejmować. Co prawda nie mam jeszcze jakiś konkretnych planów na wieczór, zatem wszystko będzie jak najbardziej spontaniczne. Natomiast zamierzam dziś dobrze się bawić – tym bardziej, że jest inna sprzyjająca temu okoliczność:)

Szczęśliwego Halloween!

– czy to już wypada komuś tak życzyć? :)