Właśnie natknąłem się na krótką wzmiankę w jednym z motoryzacyjnych tygodników. Francja zakazała sprzedaży i rejestracji nowych modeli Mercedesa, za stosowanie niedopuszczalnego już czynnika chłodzącego w klimatyzacjach. Jako że z rok czy dwa temu czytałem, o co najmniej dziwnych planach unii europejskiej, od razu zaświeciła mi się czerwona lampka…

2,3,3,3-Tetrafluoropropen

2,3,3,3-Tetrafluoropropen

Na czym polega problem? Od stycznia 2013 roku obowiązuje w UE dyrektywa wymuszająca na producentach samochodów użycie nowego chłodziwa R1234yf, zamiast starego, sprawdzonego od wielu lat R134a. Nowy związek 2,3,3,3-Tetrafluoropropen, ma kilka istotnych zalet, jak znacznie krótszy czas rozkładu w atmosferze (rzędu 11 godzin), znacznie niższy potencjał cieplarniany (GWP), a także łatwość i niski koszt wprowadzenia na rynek. Nie wymaga wprowadzenia większych modyfikacji instalacji klimatyzacyjnych w samochodach oraz linii produkcyjnych. Ma jednak poważne wady, w wyniku jego rozkładu w powietrzu powstaje między innymi kwas trifluorooctowy, który jest żrącym i toksycznym kwasem organicznym. To nie jest jednak największy problem. Jest w odróżnieniu od starego czynnika łatwo palny, a w reakcji spalania R1234yf powstaje fluorowodór – substancja bardzo toksyczna, powodująca trudno gojące rany przy kontakcie ze skórą, silnie rakotwórcza nawet w niewielkich stężeniach. Przedstawione wyniki badań wykluczały jednak możliwość zapłonu w normalnych warunkach eksploatacji pojazdu, więc mimo protestów, UE dalej forsowała swoje regulacje, wedle których R1234yf jest obecnie jedynym dopuszczalnym chłodziwem w układach nowych pojazdów. Nie trudno również się domyślić, że produkcja nowego środka (zdominowane przez koncerny Honeywell oraz DuPont, które posiadają wszystkie patenty na jego wytwarzanie) jest kilkaset razy droższa niż obecnie stosowanego środka – 1 kg tradycyjnego chłodziwa to koszt €1, w przypadku R1234yf to €200 za 1kg!

W grudniu 2012 roku koncern Daimler, producent Mercedesa, opublikował raport z wewnętrznych testów. Wynika z niego, że mieszanina nowego chłodziwa oraz oleju z kompresora klimatyzacji (które w naturalny sposób mieszają się w układzie), rozpylona na rozgrzany silnik samochodu, błyskawicznie zamieniała się w kulę ognia. Co bardziej niepokojące, zdarzało się to podczas dwóch trzecich testowych zderzeń czołowych, co może stanowić realne, śmiertelne zagrożenie dla pasażerów i osób znajdujących się w pobliżu. Władze spółki podjęły decyzję, że wstrzymają się z przejściem na nowe chłodziwo licząc na to, że w ciągu kilku lat powstanie bezpieczniejsza wersja. Według Mercedesa, wszystkie państwa europejskie ze zrozumieniem przyjęły taką decyzję, jedynie Francja  nie wyraziła na to zgody – i w efekcie 12 czerwca 2013 wprowadziła formalny zakaz sprzedaży Mercedesów klasy A, B, CLA i SL, a komisja europejska grozi producentowi sankcjami.

Patrząc na tą całą sytuację, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że coś tu śmierdzi. Dlaczego Unia Europejska, strasząc widmem globalnego ocieplenia, naraża na bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia milionów kierowców i pasażerów pojazdów, mimo jasnych sygnałów ze strony producentów samochodów (Mercedes nie jest tu wyjątkiem)? W dodatku dla bardzo wątpliwych korzyści, gdyż ilość “uwalnianych” gazów z instalacji klimatyzacyjnych jest znikoma, w porównaniu do innych źródeł zanieczyszczeń.

Napełnienie klimatyzacji jednego auta nowym środkiem do koszt ok 200 euro, jeżeli weźmiemy pod uwagę ok 13.000.000 nowych samochodów rejestrowanych w Europie, oznacza to rynek wielkości 2,6 mld euro rocznie, biorąc pod uwagę tylko nowe samochody. Jako, że instalacje klimatyzacyjne serwisuje się co rok, dwa wymieniając czynnik chłodzący, który zmieszany jest z olejem smarującym sprężarkę, w kolejnych latach kwoty te będą rosły lawinowo. Łakomy kąsek, nawet dla takich potentatów, którzy na pewno wiele byli w stanie zrobić by takie regulacje uzyskać.

Odnoszę nieodparte wrażenie, ze urzędnicy europejscy to idioci… albo ktoś w tej sprawie miał interes, ważniejszy niż dobro społeczne. Posiadany przez korporacje Honeywell (132.000 pracowników, przychód w 2012 to 37,5 mld dolarów) i DuPont (70.000 pracowników, przychód to 34,8 mld dolarów) monopol na produkcję jedynego dopuszczonego na rynku chłodziwa, powinien budzić niepokój. To dziwi szczególnie, gdy się porówna z jaką zaciekłością Komisja Europejska broniła nas przed monopolem Microsoftu, a teraz Googla – a chodziło przecież tylko o wirtualne kliki! Tym razem to sama wprowadza nie dość że monopol na ogromnym rynku, to do tego sprowadza zagrożenie dla zdrowia milionów europejczyków. Być może warto, by ktoś dokładnie przyjrzał się procesowi legislacyjnemu i lobbingowi w tej sprawie. Nasi politycy są bardzo skorzy do powoływania wszelakiej maści komisji od spraw mało ważnych, może raz chociaż zajęliby się czymś istotnym?

Jakie mamy alternatywy? Niemcy przy wsparciu swoich instytucji rządowych prowadzą zaawansowane prace nad układami klimatyzacji opartymi na ditlenku węgla – niestety wymaga znacznej przebudowy instalacji w samochodach, ale sam w sobie jest całkowicie bezpieczny dla ludzi, ma 4 krotnie niższy indeks GWP nawet od R1234yf, a do tego dostępny jest powszechnie i praktycznie bezpłatnie. No ale cóż, na darmowym dwutlenku węgla nikt nie zbiłby takiego interesu jak na rżnięciu ludzi po 800 złotych za kilogram toksycznej i zabójczej substancji…