Jakże uniwersalne okazuje się to porzekadło. Chciałoby się w tym przypadku powiedzieć: kto patentem wojuje, ten od patentu ginie. Apple Inc. wywołało prawdziwą wojnę patentową, atakując swojego największego przeciwnika na rynku telefonów oraz tabletów, Samsunga, a później też innych producentów jak HTC czy Nokię.

Przyczyny tych pozwów wydawały się często dość błahe: zbyt podobny przycisk do tego, użytego w produktach z jabłuszkiem, a to na zbyt podobnej zasadzie działa odblokowywanie ekranu. Jednak Apple systematycznie, i nie bez sukcesów, dążyło do blokowania produktów konkurencji na wielu rynkach. Tymczasem wczoraj miało miejsce precedensowe orzeczenie niemieckiego sądu: Apple zakazano sprzedaży swoich sztandarowych produktów, iPhone 3GS, iPhone 4, iPhone 4S, iPad 1 oraz iPad 2. Tym razem uderzenie przyszło ze strony Motoroli, a wniosek dotyczył naruszenia przez Apple w systemie operacyjnym patentów związanych bezpośrednio z działaniem sieci komórkowych: “a method for performing a countdown function during a mobile-originated transfer for a packet radio system”. Warto w tym miejscu zauważyć, że Motorola to firma, która opracowała w połowie XX wieku sieć komórkową, zatem siłą rzeczy, posiada wiele patentów związanych z podstawami jej funkcjonowania.

W tym miejscu jasne staje się, dlaczego będąca na skraju bankructwa Motorola była tak łakomym kąskiem na rynku. W końcu kilka miesięcy temu za niebagatelną kwotę 12,5 mld dolarów, firmę przejęło Google. Dla tego potentata, posiadającego własny system mobilny, który bezpośrednio konkuruje na rynku mobilnym z jabłuszkami, szansa dokonania takiego zakupu była wyjątkowa. Zresztą Google specjalnie nie kryło, iż głównym powodem przejęcia było 17,000 patentów i 7,500 wniosków patentowych, jakimi dysponuje Motorola Mobile.

To stawia Apple, które niedawno utraciło hegemonię na rynku smartfonów na rzecz Samsunga, w dość nieciekawej sytuacji. Sama porażka w Niemczech, jakkolwiek bolesna, jest zwiastunem jeszcze większych kłopotów firmy z Cupertino. Apple dziarsko machało szabelką o patenty, które o ile kłopotliwe, to niezbyt trudne do obejścia dla pozwanych producentów. Działania wirtualnego suwaczka odblokowującego ekran urządzenia, czy nawet zbyt dużego podobieństwa wyglądu tabletu, nie wydaje się większym problemem dla dużego koncernu. Tymczasem Motorola posiada pewnie jeszcze wiele patentów na podstawowe technologie wykorzystywane w sieciach komórkowych, które są niezbędne do działania telefonów i innych urządzeń korzystających z sieci mobilnej. Jeżeli udało im się to w Niemczech, prawdopodobnie tego samego będą mogli dokonać w Stanach i na innych istotnych dla Apple rynkach. Ten sam problem dotyczy zapewne także innych producentów urządzeń mobilnych, jednak można przypuszczać, ze “Googlerola” nie będzie wykorzystywać posiadanych patentów przeciwko innym wytwórcom telefonów korzystających z Androida, a głównym celem pozostanie firma, która zapoczątkowała całą wojnę. To stawia Apple, szczególnie teraz, po odejściu Steve’a, w dość trudnej sytuacji. Ale kto patentem wojuje…