Jeżeli masz szczęście, zapewne dobrze znasz swoich rodziców – prawdopodobnie również swoich dziadków. Pradziadków, znasz już głównie z opowieści oraz zdjęć. O swoich pra-pradziadkach, najpewniej większość z nas nie ma pojęcia; tym bardziej o swoich pra-pra-pradziadkach. Czy kiedyś zastanawialiście nad swoimi dalszymi – znacznie dalszymi – przodkami?

Na przykład, o naszym wspólnym pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra- pra… nie będę może kończył, gdyż zapewne większość z Was i tak nie miała by na tyle cierpliwości, by przewijać kilkaset stron tekstu – a szkoda, by dalsza część tego, co chciałem napisać, przez nikogo nie została przeczytana :) Dla bardziej dociekliwych, wygenerowałem pełną nazwę określającą przybliżone pokrewieństwo naszego przodka, którą można sobie pobrać tutaj (Plik txt, 1,7MB). Tymczasem, podczas gdy niektórzy będą pochłonięci czytaniem tejże – co pochłonie średnio 24,3 godziny bez chwili wytchnienia – cofnijmy się  około 350’000 pokoleń wstecz, do czasów późnego miocenu. Żył wówczas w Afryce – około 7 milionów lat temu – hominid, z którym jesteśmy prawdopodobnie spokrewnieni, Sahelanthropus tchadensis. Nazwany on został pieszczotliwie przez swych odkrywców “Toumaï” – jest to imię nadawane przez nomadów zamieszkujących pustynne okolice jeziora Czad – gdzie znaleziono skamieniałości – dzieciom, które urodziły się tuż przed nadejściem pory suchej. W języku goran, Toumaï znaczy “nadzieja na życie”.

W zasadzie, pisząc o szczątkach, trochę się rozpędziłem. Dotychczas bowiem, prócz prawie kompletnej czaszki odkrytej w 2001 roku, znaleziono jedynie dwa fragmenty żuchwy oraz pojedyncze zęby należące do prawdopodobnie jednego osobnika. Razem 6 fragmentów. Co więcej, skamieniałości te noszą jednocześnie cechy progresywne, jak i bardziej pierwotne – powstaje więc pytanie, czy jest to wczesny człowiekowaty, czy jedna z mioceńskich małp człekokształtnych? Znalezisko to budzi ogromne emocje w środowisku paleoantropologów. Czy Toumaï jest naszym przodkiem, czy też może jego potomkowie – szympansy – żyją do dziś w koronach afrykańskich drzew? A może był on naszym ostatnim wspólnym przodkiem, nim linie rodowe Homo i Pan rozdzieliły się? Czy może wreszcie jest tylko naszym kuzynem, osobnikiem jednego z miliardów gatunków, które bezpotomnie zniknęły w mrokach ewolucji? Być może nigdy nie poznamy odpowiedzi na to pytanie.

Prawie na pewno również na zawsze zagadką pozostanie jak wyglądało życie ówczesnych hominidów. Czy posiadali już zalążki samoświadomości? Jakie były smutki i troski ich dnia codziennego, a co sprawiało im radość? Wydaje się, że przetrwanie w tamtych czasach nie należało do prostych zadań. Zmuszone przez zmiany klimatyczne, wczesne hominidy musiały porzucić znikające lasy – będące dla nich bezpiecznym schronieniem – przystosowując się do zajmujących ich miejsce nieprzyjaznych, trawiastych sawann. W nowym środowisku nasi drobni – liczący około 1,2 metra wzrostu i ważący mniej niż 50 kilogramów – przodkowie, stawali się łatwym łupem dla ówczesnych drapieżników, takich jak ważących ponad 200kg i wyposażonych w kły dochodzące do 50 cm długości Machajrodonów – tak zwanych tygrysów szablastozębnych.



Oczywiście, patrząc z perspektywy milionów lat, te bardzo trudne dla wczesnych człowiekowatych warunki, okazały się ostatecznie kluczem do sukcesu rodzaju Homo, a w szczególności naszego gatunku Homo sapiens. Zanikanie lasów, a wraz z nimi utrata schronienia i źródła łatwo dostępnego pokarmu, wymusiły przyjęcie postawy dwunożnej (a więc i uwolnienie rąk), oraz zmianę diety na wszystkożerną. W efekcie, umożliwiło to rozwój mózgu, który stał się jedyną szansą na przetrwanie w tak niesprzyjających warunkach przez małe, powolne, oraz pozbawione jakiejkolwiek broni istoty.

Niestety, im dalej cofamy się w przeszłość, tym więcej danych rozpływa się we mgle historii, a nasza wiedza staje się jeszcze bardziej fragmentaryczna. A przecież historia naszego rodzaju Homo, to tylko sekunda w skali czasu istnienia życia. Ja, Ty, jak i każda żywa istota, którą obserwujemy wokół siebie, to ostatnie ogniwa nieprzerwanego, liczącego miliardy osobników łańcucha. Ten łańcuch to Twoi przodkowie - kolejne pokolenia osobników przekazujące swoje geny przez bez mała 3,8 miliarda lat. W Twoim genomie zapisane jest więc piętno eonów, które Twoi praprzodkowie spędzili jako bakterie w wodach pierwszych oceanów, jak również to, jak zaczęli się łączyć w pierwsze organizmy wielokomórkowe. Zapisane jest też wreszcie to, jak - już całkiem niedawno - wyszli na powierzchnię lądu, jako niezdarne, czworonożne stworzenia, rozpoczynając podbój Nowego Świata.

Świetnie ujął to Bill Bryson w swojej znakomitej książce "Krótka historia prawie wszystkiego":

Nie dość, że szczęśliwym zbiegiem okoliczności od początku trafiłeś na faworyzowaną linię ewolucyjną, to jeszcze miałeś niezwykle - można śmiało powiedzieć, że graniczącą z cudem - szczęśliwą rękę w doborze przodków. Weź pod uwagę to, że przez 3,8 miliarda lat, dłużej niż istnieją ziemskie góry, rzeki i morza, każdy z twoich przodków był dostatecznie atrakcyjny, aby znaleźć zdrowego, zdolnego do reprodukcji partnera lub partnerkę, po czym oboje mieli jeszcze wystarczająco dużo czasu i wystarczająco sprzyjające okoliczności, aby rzeczywiście dokonać reprodukcji. Ani jeden z twoich przodków nie został pożarty, nie utopił się, nie został przygnieciony, nie dostał po łbie, nie umarł z głodu, nie został zraniony w niesprzyjającym momencie lub w jakiś inny sposób powstrzymany od swojego życiowego celu, jakim było dostarczenie maleńkiego ładunku materiału genetycznego właściwemu partnerowi we właściwym momencie, aby kontynuować jedyną możliwą sekwencję dziedzicznych kombinacji, której konsekwencją - ostateczną, zdumiewającą i jakże przemijającą - jesteś ty.


Sahelanthropus tchadensis
Rekonstrukcja głowy i twarzy Toumai na podstawie trójwymiarowego modelu czaszki Sahelanthropus tchadensis